Szybki Kontakt:

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Zabłyśnij ofertą, nie tylko ceną

Pisanie ofert – temat pozornie prosty. Wyceniasz usługę lub produkt, określasz warunki i wysyłasz całość do klienta. Tylko tyle i aż tyle. Niedawno pisałam o tym, jakie informacje zamieszczam w swoich wycenach. Uzbierało się aż 9 punktów – jeśli jeszcze nie czytałeś, to zachęcam do artykułu, w którym podaję dużo konkretów.

Kiedy już mamy opracowaną zawartość oferty, pozostaje pytanie: w jakiej formie ją podać? Jestem przeciwniczką wysyłania ofert w treści maila. Zgadza się, to prosta i szybka forma, dzięki której odbiorca w mig pozna cenę i warunki. Ale czemu nie postarać się bardziej? Opłaca się sprawiać dobre wrażenie w każdym momencie, w którym odbiorca ma do czynienia z naszą marką.

Jeśli nie e-mail, to co?

Od lat wysyłam oferty w postaci załączników do maila w formacie PDF. Dlaczego? Nie zdarzyło się, by ktoś nie mógł ich otworzyć. Poza tym PDF gwarantuje Ci, że zawartość oferty nie „rozjedzie się”, co jest z kolei możliwe w przypadku plików edytowalnych takich jak *docx czy inne. Elementy graficzne, logo czy zdjęcia uzupełniające tekst, bezproblemowo zapisują się w PDF-ie. No i nie są to pliki zbyt „ciężkie”. Moje oferty Literówkowe ważą średnio 100 kb w formie PDF – to tyle co nic. Oferty na strony internetowe są już cięższe, ale jest tam mnóstwo informacji, więcej grafik, przez co PDF waży około 800 kB. Ale to i tak nie to samo, co wysyłać materiały ważące kilka MB.

Pozostaje jeszcze jeden argument – w przypadku PDF-a nie ryzykujesz, że ktoś odetnie Ci jedno zero od ceny :)

Szanowny Panie, nasza oferta…

Jak komunikujesz się na stronie internetowej? Jak rozmawiasz z klientami? Jeśli Twój język jest bezpośredni, stosuj go również w ofertach. Ja zachowuję spójność komunikacji – od strony internetowej, przez media społecznościowe, po spotkania z klientami.

Oferty zaczynam od wstępu. W przypadku wycen stron internetowych podaję 3 zasadnicze funkcjonalności i krótko wyjaśniam ich zalety. Jak? Oto przykład:

Mogłabym po prostu wymienić cechy strony, używając pojęć takich jak: responsywność, możliwość edycji w CMS i UX. Ale czy mój klient wiedziałby, co to znaczy? Nie. Wiem to stąd, że kiedyś tak pisałam, po czym musiałam wszystko wyjaśniać.

W ofertach na copywriting czy korektę lubię zacząć od 2 zdań przyjaznych dla klienta, wskazujących na charakter usługi.

Po tym przechodzę do konkretów (tych wszystkich, które opisałam we wcześniejszym artykule na temat pisania ofert). Staram się przełożyć techniczne terminy i zawiłości na zrozumiały język. Wiadomo, nie ucieknie się przed niektórymi sformułowaniami – w takich przypadkach dopisuję 2-3 słowa wyjaśnienia.

Całość oferty piszę w taki sposób, by odbiorca nie miał wątpliwości, że jestem tą samą osobą, z którą zetknął się na stronie internetowej czy na Instagramie. Po prostu jestem sobą.

A może coś więcej?

Przy niektórych ofertach na dole strony lub na marginesach dodaję nierzucające się w oczy opinie klientów. Traktuję je jako dodatek wizualny, który też wzmacnia wizerunek marki.

W Literówkowych ofertach na zakończenie, tuż przed podpisem i danymi kontaktowymi, zamieszczam hasło, takie samo, jakim kończę maile. Niby nic, ale fajnie domyka ofertę, no i zapewnia spójność.

Oferta od strony wizualnej

Z tym jest trochę pracy. A może ja po prostu nie lubię tej graficznej dłubaniny. Dbam o to, by moje oferty były spójne z identyfikacją wizualną marki. Zamieszczam logo, kolory marki np. przy nagłówkach, kreskach rozdzielających, akcentach. W przypadku długich ofert na strony internetowe dzielę ofertę kolorystycznie na bloki – części zasadnicze oferty są w jednym kolorze, usługi opcjonalne w innym.

Zwracam uwagę na font – stosuję taki, jak w komunikacji danej marki. W Literówce jest taki sam, jak na stronie internetowej, w grafikach na social media i ofertach oraz innych materiałach, które trafiają do odbiorców.

Poskładanie tego wszystkiego w całość nie zajmuje 5 minut. Ale dobra wiadomość jest taka, że tworzę szablon oferty, który później dostosowuję do klienta. Oprawa wizualna jest taka sama, edytuję treść. A to zajmuje dosłownie kilka chwil.

Kiedy już opracujesz swój sposób na tworzenie ofert, weryfikuj go raz na jakiś czas. Wsłuchuj się w klientów, pytaj, czy wszystko jest dla nich jasne. Ja robię „lifting” swoich ofert mniej więcej raz na rok.

Jesteśmy w takim momencie, gdy rynek pęka w szwach od produktów i usług. Eksperci do marketingu twierdzą, że teraz nie tyle ważne jest, co sprzedajesz, ale JAK to robisz. A dobrze dopracowana oferta, spójna komunikacyjnie i graficznie z Twoją marką zdecydowanie podnosi wartość Twojego JAK.

PS Jestem ofertowym świrem :) Lubię dostawać oferty i zawsze interesuje mnie nie tylko ich zawartość, ale forma. Sama też staram się regularnie optymalizować swoje oferty. Jeśli masz swoje spostrzeżenia na ten temat, daj znać.

To też może Cię zainteresować:

Podobało Ci się? Udostępnij na swoim profilu: